Koronawirus – jak wpłynął na deweloperów?
11 września 2020 4 minuty czytania
Pandemia koronawirusa dotknęła swym zasięgiem cały świat – zarówno rynek polski, jak i rynki zagraniczne. Wprowadzone restrykcje i obostrzenia wpłynęły niemal na każdy sektor gospodarki, także i na nieruchomości z rynku pierwotnego. Deweloperzy musieli bowiem borykać się z przerwami w łańcuchach dostaw, wydłużonym czasem obsługi w urzędach, adaptować sprzedaż do narzucanych przez instytucje finansowe realiów i jednocześnie odpowiadać na potrzeby klientów. Czy wobec globalnych zmian wywołanych wirusem SARS-CoV-2 deweloperzy w nadchodzących miesiącach mają powody do obaw?
Rynek mieszkaniowy w Polsce – ilość oddanych do użytkowania mieszkań w pierwszym półroczu 2020 roku
Ze wstępnych danych przedstawionych przez GUS dotyczących okresu styczeń-maj 2020 roku wynika, że deweloperzy oddali do użytkowania 65,1% ogólnej liczby mieszkań, tj. o 2,9 p. proc. więcej niż w ubiegłym roku. Mniej mieszkań niż przed rokiem oddanych zostało natomiast do użytkowania w budownictwie spółdzielczym. Spadek do poziomu 496 z 832. W pozostałych formach (komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe) ‒ łącznie oddano 837 mieszkań wobec 1 106 w 2019 roku.
Pozwolenia na budowę i rozpoczęte inwestycje – perspektywy dla deweloperów
Niestety w okresie od stycznia do maja 2020 roku liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym spadła o 10,7 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. Mniej jest także rozpoczętych inwestycji. W analizowanym okresie rozpoczęto budowę 81,2 tys. mieszkań, czyli o 15,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie w roku 2019. Deweloperzy rozpoczęli budowę 44,2 tys. mieszkań (aż o 21,1 proc. mniej niż w 2019 roku), a inwestorzy indywidualni 35,4 tys. (spadek o 7,6 proc.).
Najwięcej mieszkań oddano do użytkowania w okresie styczeń-maj 2020 roku w województwach:
- mazowieckim (14,8 tys.),
- wielkopolskim (8,4 tys.),
- dolnośląskim (8,2 tys.).
W odniesieniu do mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym, najwyższe wartości odnotowano w:
- mazowieckim (15,9 tys.),
- dolnośląskim i wielkopolskim (po 10,1 tys.).
Z kolei najwięcej mieszkań, których budowę rozpoczęto, zanotowano w:
- mazowieckim (15,3 tys.),
- wielkopolskim (8,7 tys.),
- pomorskim (7,0 tys.).
Wirus SARS-CoV-2 – możliwe konsekwencje dla rynku nieruchomości
Choć spekulacje na temat rynku nieruchomości w kontekście ofiar koronawirusa nie milkną, to jednak sytuacja nadal jest dynamiczna. Trudno prognozować, jak ostatecznie branża zareaguje w dłuższej perspektywie. Z pewnością wpływ na obecny stan sektora nieruchomości z rynku pierwotnego ma dobrze rozpoczęty rok, który nie zapowiadał żadnego tąpnięcia. Trzeba też pamiętać, że rynek nieruchomości nierozerwalnie łączy się z tempem wzrostu gospodarczego kraju. Choć ostatnie kilkanaście lat to przeplatające się okresy lepszej i gorszej koniunktury, którym towarzyszyły wahania na rynku nieruchomości, to jednak zainteresowanie mieszkaniami rosło. Podobnie zresztą jak ich ceny.
Wobec mniejszej ilości wniosków złożonych na pozwolenia na budowę można się spodziewać, że w kolejnych miesiącach podaż nowych mieszkań na rynku spadnie. Zestawiając te dane z faktem, że chętnych na kredyty hipoteczne nie brakuje, to jasnym staje się, że przejściowa destabilizacja na rynku nieruchomości wywołana koronawirusem nie wpłynęła na jego rozwój w sposób znaczący. Początkowo odnotowane spadki sprzedaży domów i mieszkań oraz obniżenie liczby zawieranych transakcji spowodowane były ogólnymi zmianami gospodarczymi. Jeszcze w maju 2020 roku z danych pochodzących z BIK-u wynikało, że wnioski o kredyt hipoteczny złożyło 28 690 klientów, co w porównaniu do tego samego okresu w 2019 roku stanowiło spadek o 29 proc. Natomiast obecnie po załamaniu popytu na kredyty praktycznie nie ma już śladu. Z najnowszych danych BIK wynika bowiem, że w sierpniu 2020 roku Polacy zawnioskowali o kredyty mieszkaniowe na kwotę niemal taką, jak w analogicznym miesiącu 2019 roku.
Czy preferencje mieszkaniowe Polaków uległy zmianie w okresie pandemii koronawirusa?
Wprowadzone obostrzenia i znaczne wyhamowanie gospodarki zmieniły podejście klientów. Widzimy to zarówno w sektorze handlu, w finansach, jak i na rynku inwestycyjnym. Obniżenie stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski sprawiło, że kredytobiorcy mogą korzystać obecnie z jednych z najtańszych kredytów w historii. Choć marże banków wzrosły, a instytucje finansowe stawiają znacznie większe wymagania nowym kredytobiorcom szczególnie w odniesieniu do wysokości wkładu własnego (dziś wynosi on 20 proc. ceny mieszkania, a nie 10 proc. jak jeszcze kilka miesięcy temu), to jednak w okresie lockdownu wiele osób zaczęło się interesować mieszkaniami o większym metrażu.
W sierpniu 2020 roku średnia wnioskowana kwota kredytu hipotecznego wynosiła 290 tys. złotych. Była wyższa o 4 proc. w porównaniu do 2019 roku. Można więc uznać, że o zewnętrzne finansowanie ubiegają się dziś przede wszystkim osoby, które chcą kupić droższe nieruchomości. Wypychają tym samym z rynku segment osób, które chciałyby zakupić swoje pierwsze M1. A także te, których warunki zatrudnienia czy osiągane dochody nie pozwalają na podpisanie umowy kredytowej. To z kolei oznacza, że osoby będące w podobnej sytuacji do tych, które w latach 2014-2018 były beneficjentami programu „Mieszkanie dla młodych”, dziś będą zmuszone przyjrzeć się bliżej ofertom wynajmu.
Co oznacza to dla deweloperów?
Gospodarcza niepewność spowodowana pandemią koronawirusa oraz rekordowa inflacja oznaczają dla inwestorów trudny czas. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, nasze finanse potrzebują bowiem solidnej ochrony. Nieopłacalność lokat bankowych oraz trzymania środków finansowych w przysłowiowej skarpecie tym bardziej kieruje zainteresowanie na rynek nieruchomości. Dla deweloperów jest to pozytywnym sygnałem. Choć powrót do sytuacji ze stycznia 2020 roku może potrwać wiele miesięcy, to jednak odpowiednie dostosowanie ofert do potrzeb płynących z rynku jest szansą dla dalszego, stabilnego rozwoju nieruchomości na rynku pierwotnym. Jak wskazują analitycy Deloitte, upowszechnienie pracy zdalnej w okresie pandemii może skutkować przekierowaniem popytu. Większą popularnością będą cieszyć się mieszkania zlokalizowane w bardziej peryferyjnych rejonach. Uwaga deweloperów powinna także skupić się na dostosowaniu metrażu oferowanych mieszkań do faktycznych potrzeb nabywców oraz ich możliwości finansowych.
Czytaj także:
- Czy opłaca się kupować obligacje skarbowe w 2020 roku?
- Rynek nieruchomości komercyjnych
- Jak zbudować bezpieczny portfel inwestycyjny?
- Czy platforma Social.Estate jest bezpieczna?
- Jak NIE inwestować pieniędzy?
Małgorzata Dadok-Grabska
Od blisko 15 lat zajmuje się kreacją wartościowych treści, ze szczególnym zamiłowaniem do tematów związanych z finansami osobistymi, inwestycjami czy rynkiem nieruchomości. Wierzy, że odpowiednie zarządzanie posiadanym kapitałem pozwala na budowanie majątku zabezpieczającego przyszłość. Nigdy nie traci umiejętności elastycznego podejścia oraz chęci do poszukiwania nowych rozwiązań. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w branży mobile marketingu oraz nowych technologii. Od ponad 4 lat prowadzi własną działalność. Prywatnie miłośniczka dekoracji wnętrz i home stagingu.